Rozdział Pierwszy
Mój dzień zaczął się od pięknego i uroczego poranka. Słońce chyba już pukało do moich okien. Z uśmiechem na ustach podeszłam do okna odsłaniając złote zasłonki.
-Dzięki tato za wspaniałą pogodę
Powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Moje życie całkowicie się zmieniło gdy dowiedziałam się kim jest mój ojciec. Przecież moja mamusia nigdy mi nie mogła powiedzieć kto nim na prawdę jest. A przez te wszystkie okropne lata musiałam znosić śmierdzącego Boba. Facet się zdziwił gdy pod drzwiami zobaczył swoje walizki i ciuchy porozrzucane po całym soczyście zielonym trawniku. Odszedł z godnością znaczy bez niej iż chwilę później jakiś samochód go przejechał nikt nie płakał. Dzisiaj oficjalnie zaczęły się wakacje, a z kuchni aż na drugie piętro czułam tą wspaniałą woń moich ulubionych naleśników i oczywiści ten głos mojej mamusi.
-Chantelle skarbie! Chodź na śniadanie Sky oraz Christina
-Już schodzę mamo!
Odkrzyknęłam szybko wskakując w różowe kapcie i zbiegając na dół. Sky i Tina to moje najlepsze przyjaciółki od przedszkola zawsze trzymałyśmy się razem. W dodatku czego dowiedziałam się w tamtym roku one również mają boskich rodziców. Skyler to córka Ateny od zawsze wszyscy mówili że to dziecko Geniusz a Christina to córka Aresa nigdy bym tego nie powiedziała ale różniła się od każdego z jego dzieci miała złote serce. Kiedy zeszłam na dół spojrzałam na nie.
-Elle czy ty zeszłaś w piżamie? Przecież mamy iść dzisiaj do kina w końcu przyjeżdża dzisiaj Percy, Leo i Nico
-Boże zapomniałam i tak nie mam co założyć
Wzruszyłam ramionami siadając do stołu.
-Ej zaraz coś jest nie tak
Spojrzałam na swoje naleśniki nie były takie jak zwykle wiedziałam że tylko jedna osoba tak robi.
-Jackson! Znów wsypałeś barwinku mi do jedzenia wszystko psujesz
Nie zdążyłam się obrócić kiedy już chłopak obejmował mnie westchnęłam i wstałam usłyszałam tylko cichy śmiech i w dodatku stłumiony Nico oraz Leo. Wychodzili akurat zza kanapy spojrzałam na nich dość zła znów zepsuli mi śniadanie.
-Co was tak śmieszy?
Z poirytowaniem wpatrywałam się w chłopców bo mężczyznami ich nie mogłam raczej nazwać. Śmieli się ze mnie cały czas. Bynajmniej Leo bo u Nico rzadko kiedy mogłam ujrzeć ten wspaniały uśmiech.
-A to nic takiego. Po prostu nigdy się nie spodziewałem zobaczyć ciebie w różowej piżamie w tęczę oraz kapciach przypominające świnki taki nowy look ?
-Ha. Ha. Ha. śmieszne Valdez mam ci przypomnieć jak wyglądałeś w tamte wakacje. Hmm a no tak we włosach kokardki różowe paznokcie i...
Nie skończyłam iż syn Hefajstosa zakrył mi usta
-Skończyłaś? Dziękuję
Puścił mnie a ja jedynie się otrzepałam patrząc na nich.
-Niech wam będzie idę się ubrać zaraz wracam
Pobiegłam na górę szybko wybrałam ciuchy w prawdzie je naszykowałam już wczoraj. Dziś oprócz tego że zaczynają się wakacje ja po raz drugi jadę do Obozu Pół-Krwi. Założyłam krótkie spodenki z różu przechodzące w biel, górę od bikini koloru białego oraz jasno dżinsową kamizelkę. Na nogi wsunęłam ukochane trampki koloru jasnego różu. Fryzurę ogarnęłam dziś bardzo szybko oraz delikatny makijaż i wyglądałam tak. Zbiegłam na dół wszyscy czekali jak zwykle normalka. Chciałam coś powiedzieć ale ubiegł mnie Jackson.
-Wzywamy taksówkę i jedziemy
Uśmiechnął się do mnie. Postawiłam szeroko otwarte oczy. To nie był dobry pomysł piekielnie bałam się tych taksówek były nieobliczalne .
-Nie raczej wole coś bezpieczniejszego
Wyszłam z domu i spojrzałam na górę wprost w słońce później rozejrzałam się czy nikogo nie ma i krzyknęłam.
-Bogu Słońca proszę zjedz tu ze swoim rydwanem żebym nie musiała jechać tą cholerną taksówką
Zero odpowiedzi westchnęłam głośno i spojrzałam ponownie w słońce.
-Tato proszę potrzebujemy podwiezienia do obozu Herosów Tatusiu
Szepnełam niczym mała dziewczynka zawszę działało nim się zorientowałam zobaczyłam przed sobą złoty rydwan oraz mojego tatę.
-Dziękuję
Na mojej twarzy pojawił się zwycięski uśmiech spojrzałam na resztę z zadowoleniem
-Wsiadajcie nie chce słyszeć nie
Z szerokim uśmiechem przejęłam kierownicę z błyskiem w oku ruszyłam szło mi to nawet dobrze do czasu gdy akurat prawie nie walnęłam w drzewo. Byliśmy już na miejscy więc to nic. Gdy wysiadłam uśmiechnęłam się do Apolla a on do mnie.
-Chanelle musisz wiedzieć że to dla ciebie będą ciężkie wakacje możesz nawet zapytać Rachel. Jesteś piękna i mądra uważaj na siebie
Uśmiechnął się musnął mnie w czubek głowy i odjechał. Jednak w mojej głowie słyszałam tylko CIĘŻKIE WAKACJE, UWAŻAJ NA SIEBIE. Co to miało znaczyć? Nie chce umierać. Stałam przed bramą Obozu w tej chwili bałam się jej przekroczyć. Mówi się YOLO i idzie się dalej tak mówiła zawsze Christina więc tak zrobiłam.
-No to YOLO
Szepnełam cicho w tym samym czasie przekraczając bramę obozu.